poniedziałek, 3 marca 2014

HERBATA Z JAŚMINEM Agnieszka Gil






  Zdobycz biblioteczna. Jest z nimi tak, że się bierze a dopiero w domu sprawdza o czym to. Wzięłam zatem, sądząc po okładce, że to jakaś kolejna opowieść o polskim klonie Bridget Jones. Prawie trafiłam, a że prawie robi różnicę to jest to klon młodociany.
  Martyna zwana Kurą mieszka z ojcem i macochą. Jej rodzinie bliżej do patologii niż do normalności. Życia nie ułatwia fakt, że znajduje się ona w trudnym wieku, wobec czego miota się bo coś by chciała, ale nie koniecznie wie co to jest to coś. Najlepiej jednak żeby pojawiło się szybko. Bardzo łatwo udaje jej się dostrzec drzazgę w obcym oku, gorzej z belką we własnym. Skoro jednak na jednym polu jest źle to na innym wręcz nadmiar. Tu pojawia się trzech amantów. Z każdym należy zatem popaść w scenę łóżkową, bo jest to powieść nowoczesna. Wspaniały przykład dla dziewcząt.
 W miarę rozwoju akcji bohaterka coraz bardziej poraża swą nastoletnią głupotą aż w końcu następuje przesilenie i uspokojenie.Wtedy na czytelnik spada poczucie, że to wszystko miało sens.
  Moim zdaniem zobrazowanie procesu dojrzewania udało się autorce znakomicie. Sama opowieść na cztery minus. Raczej nie znajdzie się tu wątków oryginalnych, z którymi będzie się kojarzyć tylko i wyłącznie tą powieść. Akcja miejscami żwawa, w innym miejscu ciągnie się jak sparciała guma w majtach. Na koniec kolejna mądrość życiowa, że to kobieta wybiera sobie mężczyznę.

Cytaty:

"Na całej ulicy rozlegały się dźwięku ulubionej kasety Starej - Rzewne kawałki z lat osiemdziesiątych, jak C.C. Catch i Modern Talking, które zawsze włączała w chwilach zadumy i tęsknoty za minioną  młodością."

" Krąży po orbicie w niebiańskim czajniczku. Myślę, że on musi być niebieski, skoro od dawna nurza się w błękicie. Ma ładnie wygięty dzióbek i pokrywkę. Wygląda na emaliowany. Jest maleńki, nie widać go przez teleskopy. Gdyby podnieść pokrywkę, miłość mogłaby się z niego wydostać. Albo gdyby ktoś go przechylił, toby się wylała. Może na Ziemię?"