wtorek, 17 lutego 2015

NIE TA SIOSTRA Joan Smith

Oooo, książkę złapałam w bibliotece, bo ktoś ją właśnie oddał. Romans potrzebny był mi do wyzwania, bo inaczej bym go nie wzięła i może gdybym go nie wzięła byłoby znacznie lepiej.

Zapowiadało się ciekawie, lord Griffin wraca po pięciu latach z Brazylii, chcąc się ustatkować. Jednak jak się okazuje jego narzeczona znalazła sobie innego narzeczonego. Lord postanawia odzyskać względy ukochanej. Tymczasem w nim podkochuję się od zawsze młodsza siostra narzeczonej - Alice, czego on oczywiście nie jest się w stanie domyślić ani zauważyć.
Niestety na przyjemnych zapowiedziach się skończyło.  Lord, jak wynika z opisu prawie, że wydmuchuje nozdrzami testosteron tak jest męski, a zachowuje się jak nastolatka. Jedyną w miarę normalną, jak na tą dziedzinę literatury, postacią jest Alice. Poza  tym wszystko bardzo schematyczne, nudnawe, słowem słabe.


sobota, 14 lutego 2015

MARLENE Angelika Kuźniak


Fantastyczny, fascynujący reportaż. Napisany na podstawie rzeczy jakie po sobie zostawiła Marlena Dietrich, oraz wywiadów jakie udało się przeprowadzić autorce z osobami, które miały z artystką kontakt. Pierwsza część dotyczy koncertów gwiazdy w Polsce. Druga część to koniec kariery i schyłek życia. W epilogu jeszcze parę wspomnień o rodzinie. Na końcu kalendarium.

Czyta się jak świetną sensację. Autorka jeszcze raz tchnęła życie w to co martwe i przykryte grubą warstwą kurzu.

I jeszcze coś o tym, jak to się czasy zmieniły. 
"W garderobie Marlena wyglądała tak staro, że gdybym wtedy zrobił zdjęcia, byłoby to po prostu niegodne." Ze wspomnień Arno Fischera.


środa, 11 lutego 2015

NA USTACH GRZECHU. POWIEŚĆ ŻYCIA WYŻSZYCH SFER TOWARZYSKICH Magdalena Samozwaniec


Na początek cytat z tylnej okładki i z Jerzego Waldorffa zarazem: " Mówiono zaś dnia pewnego i Kossaków o pladze romansów >>z wyższych sfer<< produkowanych masowo przez grafomanów i niestety coraz bardziej masowo czytanych przez społeczeństwo. Jak temu zapobiec? - Niech Madzia napiszę parodię Mniszkówny. Magdalena podjęła się od razu zadania najtrudniejszego. Nie jakiegoś tam, choćby i bardzo ciętego felietony, lecz całej regularnie zbudowanej powieści, która ośmieszałaby tasiemce Heleny Mniszek i jej towarzyszy. Kolejne rozdziały czytani przy rodzinnym stole, wspólnie krytykowano i uzupełniano dowcipami tworzonymi ad hoc, przy dobrym jedzeniu i winie.

Moim zdaniem to musiały być całkiem niczego sobie imprezki, zważywszy na tę powieść, pełną niesamowitych wręcz porażających metafor. Rzeczywiście bardzo udana parodia. Choć czasami aż przesadzona, bo nawet w parodii przydałby się umiar a tu właściwe nie ma nieprzerysowanego zdania.

Książka zadedykowana jest "autorce Trędwatej, autorowi Szalonej sielanki", autorce Paniątka i autorce Horyniec". Trędowata spokojnie dotrwała do naszych czasów jako melodramat wszcheczasów, udało mi się jeszcze znaleźć kto jest autorem "Szalonej sielanki". O dwóch pozostałych słuch zaginął, zapewne razem z modą. Magdalena zaś zyskała sławę i uznanie.

Opowieść o hrabim Kotwiczu, który z nagła zakochuje się w Steńce Doryckiej i co z tego wynikło.

A to klika ślicznotek:

"Był to świt przeciągle bolesny jak śpiew bociana"

"Wtem dobiegł ją jakiś nieuchwytny gwar, niby huk nadbiegającej chyżo lokomotywy parowozu lub niewdzięczny odgłos karabinu maszynowego."

(...)póki stary słoneczny zegar w ogrodzie, przerobiony na czas francuski, nie wykukał dwudziestej ósmej godziny i ścichł.

" -Wody!... - szepnęła białym poszeptem. Zaległa gwałtowna cisza.
Dolary w pierwszym porywie instynktu, chcąc ratować żonę, chciał sobie rozbić głowę o mur, lecz w drugim popędził jak szalony het, ku lokomotywie, która sapiąc jak miech, wydzielała ciepłą wodę bokami, i porwawszy w garście płynu, bryznął nim w ślubne lica żony. NA dalsze zabiegi nie było już czasu, gdyż szynami wtoczył się na peron sam pociąg, dzwoniąc łańcuchami, kipiąc rondlami, tłukąc tłokami, gwiżdżąc konduktorem, wyglądając pasażerami i wyrzucając z siebie fumy proletariackie, kłębiące się tak i siak, jak garść potępieńców."


I nawet koniec smutny - tego to się niespodziewałam.

1cm

wtorek, 10 lutego 2015

KLUB WREDNYCH MATEK Joanna Opiat Bojarska



Książka ta ma jedną rewelacyjną cechę, czyta się ją bardzo, bardzo szybko, co należy chwalić autorce, bo napisać coś tak łatwo przyswajalnego to też sztuka. Poza tym banał. Tytuł powstał raczej celem zachęcenia do kupna czy choćby przeczytania. Nie doczekamy się w tej lekturze niczego zaskakującego. To opowieść o koleżankach ze studiów, które czy chciały, czy nie chciały zostały matkami. Dodajmy zupełnie zwyczajnymi matkami z ich całkiem zwyczajnymi radościami, lękami i problemami. W przed ostatnim rozdziale bohaterki mają dość poważne kłopoty, autorka jednak postanowiła nie rozwijać wątków i zakończyć opowieść w kolejnym rozdziale, który toczy się dwa lata po wcześniejszych wydarzeniach. Oczywiście tzw. happy end bo jakże by inaczej. Powieść jest sympatyczna ale nic poza tym.


1,8cm

poniedziałek, 9 lutego 2015

BŁĘKITNA KREW Magdalena Samozwaniec



Koniec II wojny światowej, początek nowego ustroju. Krzysztof Pękosławski z zawodu arystokrata, postanowił nie skalać się pracą. Bywa, że pieniądze same pchają mu się do rąk, wystarczy się po nie schylić. Krzysiu jednak pozostaje wierny swoim ideom, gdyż wysiłek fizyczny mógłby spowodować chorobę. Tym sposobem lata lecą czasy się zmieniają, rodzina i znajomi odchodzą a Krzysiu tkwi w rozpadajacym się dworze w Rajewie.

Lekka satyra na arystokrację czasów powojennych. Przeczytać można. Czyta się szybko i przyjemnie. Jednakże lektura właściwie nic ciekawego nie wnosi, zatem przynajmniej po tej książce nie podzielam zachwytów niektórych osób na dziełami autorki.
Takie ciekawostki z ksiażki wzięte: "cofnijmy się o kilka godzin wstecz", "marmelada" . Rozumiem, że autorka z arystokracji ale mimo wszystko korektorki powinny zadziałać.

Najbardziej spodobał mi się opis jednego z bohaterów: "Był niepokojąco przystojny, mimo pewnego podobieństwa do małpy..."

2,5cm


sobota, 7 lutego 2015

KLUB TOWARZYSKI NIEGRZECZNYCH DZIEWCZYNEK Alisa Valdes-Rogriguez



Książka w typie: kolejne klony Bridget Jones, choć problematyka nieco cięższa. Sześć koleżanek z college'u założyło klub niegrzecznych dziewczynek czyli sucias...w języku polskim jest podobnie wyglądające słowo. Spotykają się dwa razy w roku na plotach.W ich opowieściach świat jest cudowny(poza jedną bohaterką ze skłonnościami do destrukcji). Do prawdy boją się przyznać czasami i same przed sobą, a co dopiero przed przyjaciółkami. Opowieść o banalnej budowie- na początku wszystko pięknie, potem wszystko się wali, po czym zmierzamy do happy endu. Takie zwykłe babskie czytadło. Czyta się szybko i przyjemnie, może poza fragmentami, kiedy jedna z bohaterek znajduje się pod wpływem alkoholu. Niestety właśnie ona rozpoczyna tę opowieść. Jeśli jest coś co odróżnia tę książkę od tysięcy jej podobnych to tło, czyli Ameryka widziana oczami bohaterek Latynosek. Nie jest pięknie. Prawda ukryta pod nieszczerym powitaniami i maksymalnie wybielonymi zębami jest raczej brzydka. Tylko czy w czytelniczki zaangażowane w losy bohaterek będą zwracać uwagę na coś takiego?




2,7cm